Losowanie nagrody głównej i nagród pocieszenia było już dawno, ale dopiero dzisiaj Ewa wraz z innymi przedmiotami powędrowała za pośrednictwem Poczty Polskiej do Hani.
Tak późne przesłanie Ewy Jej nowej właścicielce to był wynik właśnie tych moich szyciowych awersji.
Oj, bardzo mi to niewysłane Candy ciążyło na sercu, ale cóż zrobić miałam, skoro w głowie była okrutna pustka...
Jednakże po przeczyatniu tylu bardzo miłych bardzo ciepłych Waszych komentarzy w poprzednim poście oraz po ujrzeniu na własne oczęta cudownych kwiatuszków jakie wydziergała dla mnie Triili coś we mnie pękło i już wiedziałam jak dokończyć Ewę, jakie drobiazgi powinny zamieszkać jeszcze na Jej ciałku...
Więc Ewa w końcu dostała swoje dodatki, skromne i w wyglądzie i w liczbie, ale jakże w tej skromności niezwykle urocze, prawda?
Na zdjeciu poniżej są pozostałe kwiatki wyczarowane rączkami Trilli (zdjęcie zaczerpnięte z blogu Triili)
:):):)
Zmieniłam Ewie skrzydełka, te są troszke mniejsze, zgrabniejsze:)
Poza tym tak jak obiecałam ozodbiłam masosolne serdeuszka różyczkami, które są także na jajkach oraz ramce do zdjęć (na pozostałych wygranych Ciasteczkach)...
Do zapakowanych Ciasteczek dołączyłam karteczkę, którą jeszcze dzisiejszego ranka kończyłam:):):)
Tu również zamieszkał kwiatek Trilli (już zgodnie z kwiatków przeznaczeniem).
Pozostałe pocieszajki będę wysyłać jutro... (choć miałam to zrobić dzisiaj, ale nie wyrobiłam się z dwoma małymi drobiazgami, składowymi pocieszajek)...
I to by było na tyle...
:):):)