Na początek bardzo Wam dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne i jednocześnie przepraszam, że nie udało mi się odwiedzić z życzeniami Waszych blogów...
Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia spędzaliśmy w tzw "gościach", odwiedzaliśmy babcie, siostry,szwagrów... Stąd brak czasu na zajrzenie do Was.
Jeżeli zaś chodzi o ubieranie choinki bożonarodzeniowej to w tym roku w ubieraniu choinki pomagały mi dzieci...
Do zeszłych Świąt zawsze robiłam to sama, nie pozwalałam nikomu nawet mi pomóc, choinka zawsze musiała być idealna, każda ozdoba musiała być przemyślanie powieszona...
Mąż śmiał się zawsze wtedy ze mnie bo nasze choinki ubierałam bardzo długo, niejednokrotnie przez dobrych kilka godzin...
W tym roku było nieco inaczej... Co prawda większość ozdób zrobionych czy to przeze mnie, czy przez
Trilli, Ginę czy przez
Mazmikę również ja wieszałam, ale po raz pierwszy zgodziłam się na pomoc dzieci i wszystkie ciasteczka oraz czekoladowe cukierki zostały przez Nie na naszym świątecznym drzewku ulokowane...
Pierwsze lody zostały więc przełamane a ja o dziwo aż tak bardzo nie denerwowałam się nawet tym, że ciasteczka są powieszone w zasadzie wszystkie w dole choinki a na dodatek w swoim bliskim sąsiedztwie:)
Odkąd z mężem mamy Swój Dom w zdobieniu bożonarodzeniowego drzewka przyjęliśmy jednogłośnie dwie zasady... Nie wieszamy bombek a ozdoby będą ręcznie wykonane... Prawie w 100% nam się to udaje. Jeszcze tylko muszę stworzyć własnoręcznie sznury perełek okalające drzewko bo jak na razie ten element wystroju nie jest ręczną robotą, ale jest to do zrobienia, cały rok przede mną:)
Być może w przyszłym roku pojawią się nawet bombki, ale jeżeli w ogóle tak się stanie to będą to bombki ozdobione techniką decoupage, więc również stanowiące rodzaj rękodzieła...
Szydełkowe gwiazdki od
Trilli zamieszkały na mojej choince po raz kolejny ale cudne
Mazmikowe makramowe aniołeczki stały się ozdobą naszej choineczki po raz pierwszy... Podobnie lniany anioł i serce Giny. Spójrzcie jak te wszystkie ozdoby pięknie się prezentują:)
A to nie koniec, jeszcze w tym roku złożę zamówienie u Mazmiki na jej przepiękne
makramowe serducha, oj niezwykłe są to cudeńka, na przyszłe Boże Narodzenie będzie jak znalazł...
A teraz migawki z naszej choinki:)
I jeszcze jedno...
Z czystym sumieniem mogę Wam polecić polskie wydania Tildowych książeczek, które można kupić w internetowym sklepie empik. Nie są drogie, te grubsze kosztują niecałe 40 zł... Książki są dość dużego formatu, w miękkiej oprawie ale kartki wewnątrz są grube i przyjemnie się je przewraca...
Kiedy się za szycie tych cudowności pokazanych w książkach wezmę, nie wiem...
Na razie na myśl o takowym po plecach mi przechodzą ciarki niechcenia...
Ale jak tylko chęci powrócą na nic nie będę mogła narzekać... Zaplecze szablonowe mam cudne i to nie tylko dlatego, że są to polskie wydania książek, ale także dlatego, że wszystkie szablony są w naturalnych rozmiarach ozdób...
A w następnym poście pokaże prezenty, jaki dostałam od
Darsi (Daria uparła się i zdobyła jakoś mój adres do korespondencji) i karteczkę otrzymaną od
Ewy:)