Tyle czasu (z przerwą na przygotowanie dzieciom śniadania, zmywanie naczyń oraz godzinny wypad z domu z synkiem na naukę pływania) - zajęło mi przygotowanie tego albumu.
Niestety, z racji tego, że jak zwykle robiłam kolejną rzecz "na ostatnią chwilę", a także z powodu braku zdjęć małej Nadii album jest jeszcze dość "surowy", z niewielką ilością dodatków mających na celu upiększenie go...
Dziś odwiedzaliśmy Nadię, więc album wręczyliśmy już dziś.
Przed wyjściem z domu zrobiłam w pośpiechu tylko kilka fotek albumu, dlatego też ich jakość jest w większości przypadków fatalna... Stronom albumu robiłam tylko po jednej fotce (wyjątek, jak widać, stanowi okładka przednia albumu).
Ale to nie zmienia faktu, że podoba mi się kolorystyka użytych papierów, wydaje mi się że dość dobrze je połączyłam.
Jeszcze tylko, kiedy mama Nadeńki (a moja siostra) wywoła zdjęcia maleńkiej, ja dodam jakieś "serwetki, kwiatki, listki, czy atrybuty dzieciaczków - i album będzie w 100% skończony :):):)
Stworzenie tych wszystkich stron (24 jak się nie mylę) zajęło mi jak już wspomniałam 12 godzin. To było jak na mnie naprawdę szybkie tempo pracy.
Jestem ciekawa ile czasu zajmuje Wam przy normalnym tempie pracy przygotowanie takiego albumu?
Jestem ciekawa ile czasu zajmuje Wam przy normalnym tempie pracy przygotowanie takiego albumu?
Jolu albumik cudny:0)Wleciałam jeszcze dzisiaj do Ciebie, bo od jutra będe miała przerwę w blogowaniu:)Trzymaj kciuki ściskam
OdpowiedzUsuńByło warto album cudny :)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje, a ten płotek różowy jest bomba :)
OdpowiedzUsuńśliczny album :) taki delikatny ;)
OdpowiedzUsuńPiękny albumik - bardzo mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńPrzepiękny! Dziewczęcy i delikatny:)
OdpowiedzUsuńPrawda, że miło się na niego patrzy :)
OdpowiedzUsuńRóż - różem, ale nie jest ten album taki cukierkowy do końca a jeszcze jak dojdą dodatki...
Zresztą, zobaczymy co z tego ambarasu na koniec wyniknie :):):)
Cudny album, cieszy oczy..b.delikatny
OdpowiedzUsuńpiękna pamiątka ...ja się jeszcze nie odważyłam na takie cudo :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Ewa