Matko, jaka to jest mozolna ciężka i delikatna praca... Decoupage'owanie przy tym to tzw "pryszcz", w moim odczuciu oczywiście:)
Podziwiam więc Wszystkich Tych, którzy z taką pasją z takim umiłowaniem precyzji w detalach tworzycie swoje cudowne, przepiękne Ttildy:):):)
Pierwszy raz uszyłam Tilde... w większej części maszynowo, ale i tak mam obolałe, poranione palce rąk:(
Pomimo tego, że szycie nie jest mi obce, że był czas, kiedy szycie było moim źródłem utrzymania, to miałam duże trudności z uszyciem ciałaka czy sukienki Tidy...
Moje palce wolą chyba jednak krawiectwo ciężkie, wola uszyć kurtkę, spodnie czy żakiet. Jest to dla mnie najzwyczajniej łatwiejsze.
Moja Tilda już wyfrunęła z domu, będzie niespodzianką w wymiance aniołkowej
Jest również odpowiedzią na #12te Wyzwanie Szuflady "Anioły są wśród nas":):):)