Niczego nowego nie zrobiłam nad czym sama ubolewam, bo spraw zaległych do zrobienia jest sporo...
Ale ja leń jestem... straszny... i nijak do pracy zabrac sie nie mogę...
Taki egzemplarz, nic nie poradzimy...
Im mniej mam do zrobienia tym bardziej mi sie nie chce... masakra...
Mam nadzieję, że po powrocie od lekarza (dzisiaj z całą trójcą będę u dermatologa choć to nie o poradę dermatologiczną nam chodzi - poprostu pani dermatolog jest znakomitym pediatrą) coś się w kewstii mojego lenistwa zmieni...
A tymczasem u mnie, na północnym wschodzie tej naszej nieszczęsnej Polski w końcu też zakwitły drzewka...
Najbliżej mego domu rosną śliwki mirabelki:):):)
jak u Was pieknie kwieciscie :) oj jak mnie czasem len dorwie to juz koniec ze wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńPięne zdjęcia, taka pogoda po prostu nie zachęca do pracy ;)
OdpowiedzUsuńAle śliczne. Uwielbiam ten wiosenny śnieg kiedy mirabelki sypia płatkami. Tez ostatnio mam lenia. Cóż wiosna ma swoje prawa :)))
OdpowiedzUsuńJak dobrze widziec że człowiek nie jest osamotniony w swoim blogim stanie rozleniwienia ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Cudowne zdjęcia- fajne, wiosenne klimaty!!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)