Zamrażarka w domu pełna.
Nie było w niej miejsca na chleb.
Mieszkamy daleko od sklepu.
Więc żeby w kryzysowych sytuacjach mieć choć jeden bochenek w zanadrzu, zamrażamy chleb nasz powszedni...
Oszacowałam, że jeżeli zjem mężowskie lody ten wolny kawalątek miejsca po nich sprawi, że po jeszcze kilku dodatkowych roszadach mrożonkowych upchnę chlebek bez problemu...
Mężowskie lody całkiem teoretycznie nie były moimi ulubionymi, ale skoro była potrzeba, trzeba było się poświęcić i te "niedobre" lody zjeść...
Zjadłam więc, umyłam opakowanie i je troszkę przerobiłam...
Ponieważ wciąż jestem zafascynowana papierami tworzonymi przez
UHK Galllery, a już do granic możliwości kolekcją
My Dear Watson, właśnie tymi papierkami z dodatkiem koronek i wstążeczek oraz taśmy papierowej (notabene z wzorem taśmy filmowej) pudełeczko postanowiłam ozdobić...
Na mieszkanko dla części moich papierowych kwiatków...
Być może tymczasowo... Najzwyczajniej w tej chwili nie mam pomysłu na inne jego zastosowanie...
A skoro pudełeczka nie wyrzuciłam a dałam mu inne, nowe życie...
Skoro uległo ono recyklingowi...
P.s.
Cudne kamee wykorzystane do ozdobienia pudełka podarowała mi w Warszawie na zlocie 8 czerwca
Aka, której za nie i za pozostałe biżuteryjne przydasie jeszcze raz ślicznie dziękuję :) :) :)
Miłego dnia :)